Piątek czternastego....
Plus minus 400 stopni w cieniu, tak plus minus oczywiście. Czekając na dostawę, pomyślałem, że coś napiszę. Dzień taki jak zawsze, zapomniałem kluczy do kawiarni, zapomniałem w sumie zrobić sobie drugiego śniadania, samochód zaparkowany tuż przy kawiarni, na zakazie. Ostatnia rzecz sprawia, że ciągle zerkam przez szybę, niby spoglądając czy ktoś idzie ale tak właściwie to patrze czy nie idzie straż miejska. Niby wizytówka za szybą, niby sąsiad, niby zakaz, niby zawsze się udaje. Ciekawe czy tym razem też. Kumpel wrócił z Anglii tak więc drobne w portfelu ledwo się zgadzają, mandatu nie było w planach. Ewentualnie piwo, kawa, kobiety i śpiew.
Jest jeszcze jedna osoba, której spotkanie koło mojego samochodu powodowałoby dreszcze na plecach. Wbrew pozorom nie chodzi o miss Świata 2014. Ba, nie chodzi nawet o złodzieja samochodów, nikt przecież nie będzie kradł Citroena. Chodzi o człowieka, którego nazwisko powoduje, że każdy z nas przeprowadza akcje ewakuacyjną z kawiarni. Owy człowiek, niszczy psychikę bezbronnych istot rozmową. Taktyka "na niedźwiedzia" - stój w bezruchu, udawaj, że właśnie odłączył Ci się mózg, powącha i odejdzie, ni jak nie działa. Taktyka "na nie nikogo" - schowanie się za lodówką i udawanie, że robi się tam coś arcyważnego - też nie pomaga. Czy jest jakaś sprawdzona metoda na natręta? Wygląda na to, że nie. Jest nadzieja, otwiera się nowy lokal, może tamci też zostaną przez niego odwiedzeni. Oby.... /B
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz